Dlaczego wyzwania szpagatowe to zło ? Jeśli mnie znacie to wiecie, że wyzwania typu „szpagat w miesiąc”, „wyzwanie szpagatowe” itp podnoszą mi ciśnienie. Dlaczego?
nie można nikomu zagwarantować, że zrobi szpagat w miesiąc, bo każdy z nas ma inne ciało, inne predyspozycje, inna podatność na trening i z innego poziomu startuje
”szybkie” metody mogą prowadzić do kontuzji, a przetrenowane mięśnie będą się spinać (odwrotny efekt do zamierzonego)
praca pod presją czasu i wyznaczanie sobie deadline’ow to nie są sprzymierzeńcy stretchingu
rozwija nas powolna i świadoma praca nad ciałem czyli proces, nie efekt. Szpagat jest efektem ubocznym tego procesu.
wyzwanie szpagatowe to koncentracja na konkretnych partiach ciała i brak rozciągania całej reszty, a to prowadzi do dysbalansu w ciele
droga na skróty nie sprawdza się na dłuższą metę. Jeśli chcemy utrzymać duże zakresy, zbudować w nich kontrolę tak aby nowy zakres był dla nas bezpieczny, potrzebna jest systematyczna praca, która nie polega tylko na samym rozciąganiu
rozciągnięcie ciała do szpagatu to jedno. Nauczenie układu nerwowego, że jest się w szpagacie i że to jest dla nas Ok- to drugie.
szczególnie odradzam robienie szpagatu do zdjęcia. Czyli „ogólnie nie robię ale do zdjęcia usiądę” – ile osób się w ten sposób uszkodziło…
Także…. nie tak szybko z tym szpagatem!