Ostatnio zadaliście pytanie czy przekraczam granice bólu podczas rozciągania.
Oczywiście, że przekraczam albo chociaż dochodzę do niej.Zawsze trochę chciało mi się śmiać gdy czytałam stretchingowe poradniki, żeby odpuścić jak tylko coś zaboli. Zastanawiam się gdzie bym była gdybym w ten sposób się rozciągała. Umówmy się – stretching jest odczuwalny. Jak mocno to już kwestia wielu czynników. Przede wszystkim progu bólu, układu nerwowego ale też stopnia zaawansowania. Osoby mocno rozciągnięte będą musiały wejść w naprawdę duże zakresy żeby poczuć jakikolwiek ból.
Czyli znowu wszystko sprowadza się do układu nerwowego, który jeśli nie zna dużych zakresów to mocno się ich obawia i wysyła informacje do mózgu i receptorów bólowych żeby zadziały się dwie rzeczy w Twoim ciele :
-żeby mięśnie się spięły
-żebyś odczuwał ból
Wydaje mu się, że wtedy będzie Cię chronić przed kontuzją. Taką ma funkcję i spełnia swoją rolę.
Ból jest tylko INFORMACJĄ.Ratowaniem Cię przed zrobieniem sobie krzywdy. Ta informacja jednak może być nieprawdziwa! Po prostu Twój układ nerwowy nie zna nowej pozycji i NIE WIE o tym że ona Ci nie zagraża.
Dlatego jedyne co musisz zrobić to przekonać swój układ nerwowy, że ten ból nie jest niebezpieczny. Możesz to zrobić na dwa sposoby:
-rozluźniając mięśnie
-budując siłę mięśni w zakresach
Wtedy układ nerwowy zaczyna zmieniać nastawienie do stretchingu na „dobra, Ona w sumie już od dłuższego czasu się tak dziwnie rozkracza i nic się jej nie stało (pamiętaj ze mózg ma atawistycznie zakodowane, że nogi powinny być zawsze blisko siebie) to trochę wyluzuję i zmniejszę jej ten ból. Jej mięśnie mają siłę w tej dziwnej pozycji także będzie w niej mieć kontrolę, a potem będzie w stanie z niej wstać i dalej normalnie funkcjonować.
W skrócie:
-ból oswajamy
-nie doprowadzamy do zbyt silnego bólu – który będzie nam spinał mięśnie jeszcze mocniej (gdzie jest granica – u każdego w innym miejscu)
-wzmacniamy mięśnie na dużych zakresach